piątek, 23 sierpnia 2013

Prolog :)


Moje życie... jakby je określić ? Moje dzieciństwo wspominam bardzo dobrze z kilkoma wyjątkami. Zawsze coś się działo. Nowe przygody, odkrywanie świata kawałek po kawałku. Zdobywanie nowych doświadczeń, ale przede wszystkim zabawa. Zawsze się coś działo a to dzięki mojemu przyjacielowi z dzieciństwa, bez niego nie byłoby tak samo. To właśnie On wymyślał te wszystkie rzeczy, które robiliśmy. Gdyby nie Cristiano pewnie nie byłoby tak wesoło. W moim domu nie było za wesoło. Rodzice się rozwiedli gdy miałam 14 lat. Strasznie to przeżyłam, ale to nie wszystko... rok później moja mama zmarła na raka. Jeśli rozwód rodziców był dla mnie straszny to nie wiem jak opisać moje uczucia gdy zmarła najbliższa mi osoba, kobieta która mnie urodziła, starała się tworzyć mi idealny dom. Było ciężko, bo po rozwodzie mój ojciec się od nas wyprowadził do Madrytu. Zostałyśmy same no i jeszcze moja starsza siostra. Trzy miesiące po całym zdarzeniu okazało się że mama jest chora. to był straszny cios. Lekarze nie dawali jej szans na przeżycie. Choroba była w zaawansowanym stadium. Nic się nie dało zrobić. Byłam kompletnie załamana tak samo jak moja siostra, ale pomimo tego starałyśmy się być pogodne w obecności mamy, musiałyśmy być silne, a przynajmniej starałyśmy się. No ale jak tu być szczęśliwym wiedząc, że traci się osobę którą najbardziej się kocha. To właśnie mój sąsiad, przyjaciel, osoba która znała mnie jak nikt inny starała się mi pomóc. Był ze mną praktycznie cały czas i pomagał w opiece nad mamą gdy moja siostra nie mogła. Rozumiem ją założyła już swoją rodzinę i ma swoją pracę, więc nie zawsze mogła być razem ze mną i pomagać, a poza tym miałam już 16 lat, nie byłam dzieckiem, więc potrafiłam wykonywać codzienne czynności. Pomimo tego dziękowałam Bogu za Cristiano. Cris był moim najlepszym przyjacielem od kąd pamiętam. Zawsze wszędzie chodziliśmy razem i razem wszystko robiliśmy, byliśmy jak brat i siostra. Ale coś zawsze musi się popsuć. Gdy Cristiano skończył 17 lat wyjechał. To był cios prosto w serce. Gdy się o tym dowiedziałam... myślałam, że nic gorszego już mnie nie może spotkać. Świat mi się zawalił. Cristiano postanowił wyjechać do Madrytu. Chciał spełniać marzenia, a Ja nie mogłam mu przecież tego zabronić. Pamiętam do dziś nasze pożegnanie... morze wylanych łez, nie tylko Ja płakałam On również. Oboje przeżyliśmy rozstanie. Powoli traciłam ważne dla mnie osoby najpierw tata, potem mama, a teraz on. Obiecaliśmy sobie, że będziemy do sb pisać, dzwonić itp. ale jak to w życiu bywa... czasami nie wychodzi tak jak chcemy. Przez pierwszy rok po wyjeździe Crisa bylismy w stałym kontakcie Cristiano opowiadał mi o swoich dokonaniach piłkarskich. Właśnie tak marzeniem Crisa było zostać sławnym piłkarzem, od dziecka zawsze biegał za piłką, miał talent do tej gry. W końcu nasz kontakt zaczął się urywać Cris miał coraz mniej czasu, bo treningi aż w końcu przestaliśmy się ze sobą w jakikolwiek sposób  kontaktować. Jakiś czas później postanowiłam przeprowadzić się do ojca do Madrytu. Teraz ja mam 26 lat, a Cristiano 27. I każde z nas żyje we własnym świecie. Ja spokojnym, a Cris wręcz przeciwnie, a wiem o tym z gazet i telewizji. Ni zbyt ciekawą ma opinię, a wszystko przez to, że zmienia partnerki jak rękawiczki... no ale cóż ludzie się zmieniają. A tak zapomniałabym nazywam się Loreen Johns , moja siostra to Alice, ojciec James no a Cristiano to Cristiano, od jakiegoś czasu najsłynniejszy i najlepszy piłkarz Realu Madryt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz